Teraz króluje kurz
ostatni znak
czasu skończonego
Skrzydła lotne
góry wycięte
usta łopoczą
na wietrze słów
leci nasza miłość
w czasie naszym pędzi
Jesteś jak natchnienie
które towarzyszy mi stale
odkąd do mnie przyszło
żyję w innym wymiarze
Jesteś jak muzyka
która rośnie we mnie
Tyle burz przeszło przeze mnie
Lecz nie zdołały powalić
I oto znowu nadciąga
Chłód sierpniowej niedzieli
A ja jak zawsze
Nad omdlałą ziemią
Nad tobą twardy krzyk i krok
chłopca brzmi
Nieunikniony wróży twój koniec
On już cię nie kocha
Giną łzy w pomieszanej krwi
A on pisze swoje wiersze
Napisałem Twoje imię i wydało mi się
bukietem kwiatów
Lecz minął czas
I kwiaty zwiędły
Ale szybko leci ten czas
– Z najdalszych krajobrazów,
z odległych mrocznych stron
milczeniem bez wyrazu
bez zachłannych dłoni
Tkliwością co się nie żali
wieczorną gwiazdą snu
milczeniem pełnych słów.
Wołam Cię
Wielkość człowieka
zaczyna się dopiero
gdy potrafi naturalnie
wszystkich całować i starym alkoholikom
tak podać szklankę
czystej wody
by po kilku kroplach krzyczeli
A my jak tańcząca para szaleńców
wśród wielkich stołów na tle purpurowego morza
a z okien ludożercy
patrzą
na zjedzenie ostatniego posiłku […]
– A my jak tańcząca para szaleńców
wśród wielkich stołów na tle purpurowego morza
a z okien ludożercy
patrzą
na zjedzenie ostatniego posiłku –
Na drzewach tego świata wisiały
ogromne mleczne kule
starcy chodzili na rękach
kobiety nosiły swe dzieci przy
piersi
Drżysz w ciemności
przed zapaleniem ostatniej
zapałki
A oni stoją nad Tobą
wszechwładzy swojej pewni
Życie zmieniają w śmierć
Smutek w zachwyt niepowszedni
I cóż im odpowiesz zgrzybiały
starcze